Forum
Forum Recce Regiment
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Snajperska zasadzka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Militaria
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szuter
Dowódca Recce Regiment



Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Jaworzno

PostWysłany: Pon 23:16, 20 Kwi 2009    Temat postu: Snajperska zasadzka

Fragment książki „Pojedynki snajperskie. Historia- technika – współczesność” Marka Czerwińskiego, który znalazłem na forum CMHQ.PL. Warto przeczytać- mocna lektura z której można wyciągnąć pożyteczne wnioski.



Specnazowcy byli uzbrojeni w granatniki automatyczne Płamia,karabiny wyborowe SWD, granatniki przeciwpancerne kilku typów (w tym Muchy jednorazowego użytku), km PK i RPK. Dostali też karabiny wyborowe kalibru 12,7 mm (W-94) przydatne zwłaszcza w strzelaniu na większą odległość lub likwidacji snajperów strzelających z umocnionych pozycji .Znaczna część karabinków RPK i AK—74 M była wyposażona w celowniki optyczne lub kolimatorowe. W każdej drużynie były dwa ręczne karabiny maszynowe PKM,natomiast standardowe RPK były traktowane jako zwykła, indywidualna broń maszynowa. Kaemy PKM również były wyposażone w celowniki optyczne , głównie PO 3-9x 42 minuta.Jak na grupę w sile wzmocnionej kompanii ,nasycenie sprzętem było bardzo wysokie.Średni wiek żołnierzy przekraczał 30 lat i byli to prawie wyłącznie profesjonaliści z dużym stażem w operacjach antyterrorystycznych. W starciach z kryminalistami w dużych aglomeracjach Rosji sprawdzali się doskonale .Także szef pododdziału mieli już pewne doświadczenie w walce, choć jak dotąd ich przeciwnikami byli raczej słabo uzbrojeni przestępcy , a dystanse z reguły nie przekraczały dwustu metrów. Poododział jak przystało na Specnaz ,był doskonale zgrany i działał jak sprawny mechanizm. (…)

Po paru dniach pobytu i opanowaniu problemów z zakwaterowaniem i zaopatrzeniem , wczesnym świtem jeden z plutonów został poderwany alarmem. Posterunek kontrolny oddalony o około 30km od ich miejsca postoju i obsadzony etatowo przez drużynę żołnierzy był regularnie ostrzeliwany przez Czeczenów. Ogień jak dotąd prowadzono z dalekiego dystansu .Był uciążliwy ale mało skuteczny.Przez miesiąc czterech Rosjan odniosło lekkie,niegroźne rany. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie w ciągu ostatnich paru godzin . Poranny ostrzał okazał się tragiczny – poległ dowódca posterunku , a jeden z jego podkomendnych walczył o życie w szpitalu.Biorąc pod uwagę rodzaj zranienia – postrzał w głowę ciężkim pociskiem karabinowym – jego szanse należało ocenić jako znikome.
Czterech snajperów plutonu po obejrzeniu terenu natychmiast postawiło diagnozę- posterunkiem zainteresował się strzelec wyborowy i to nie byle jaki – żaden amator z zdobycznym SWD. Ofiary – zarówno dowódca posterunku , jak i młody żołnierz kontraktowy zostali trafieni w głowę. Kąt, pod jakim strzelano , wskazywał ,iż Czeczen korzystał z jednego stanowiska . Oddał ,jak profesjonalista ,dwa szybkie strzały , po czym wycofał się, nie ryzykując niepotrzebnie. Strzelał prawdopodobnie z niewielkiego wzgórza , z dystansu około 450-500 m.
Teren przeczesano bardzo starannie, jednak niczego nie wykryto .Żadnych łusek, żadnych śladów pozycji ogniowej- np. wygniecionej trawy. Przygotowano jednak na snajpera zmyślną pułapkę: w nocy jedna para strzelców wyborowych wraz z małą grupą ubezpieczającą przygotowała sobie starannie zamaskowane stanowiska w okolicy wzgórza , dwaj pozostali wzmocnili obsadę posterunku. Część grupy odjechała BTR-ami, wynikało to z oczywistego założenia że sam snajper lub jego obserwator mogli pozostać gdzieś w okolicy i prowadzić obserwację . Odjechało więc tyle pojazdów ,ile się zjawiło.
Cały następny dzień minął jednak zupełnie spokojnie. Czeczen nie zaatakował także drugiego i trzeciego dnia. Po pewnym czasie przerwano operację z nadzieją iż strzelec wyniósł się z okolicy. Jednakże już następnego ranka po wyjeździe wsparcia z MSW odezwał się karabin Czeczena. Schemat jego działania był identyczny jak za pierwszym razem . Dwa celne strzały – dwóch zabitych.
Tym razem prawie cała kompania Specnazu przeczesała okolicę. I znów żadnej łuski, żadnych śladów stanowiska ogniowego. Snajper strzelał z jeszcze większego dystansu i pod gorszym kątem. Miał czas żeby zebrać łuski i zlikwidować stanowisko . Aresztowano kilku podejrzanych mężczyzn , którzy teoretycznie mogli być obserwatorami snajpera lub sami dokonywać zamachów na Rosjan. Sprawdzono ślady na obojczykach – czy nie ma odbić w dołku strzeleckim. W podobny sposób sprawdzono kobiety – Specnazowcy mieli fobię na punkcie najemnych snajperów –sportsmenek. Jednak przesłuchania prowadzone w rutynowy dla Specnazu , bardzo brutalny sposób niczego nie dały. Ludzie nie znali samotnego strzelca, lub mimo cierpień nie chcieli go wydać.
I tym razem MSW wzmocniło załogę posterunku.Rosjanie już nocą wysunęli aż czterech snajperów na oddalone stanowiska. Najbliższy znajdował się w odległości około 300m od budynku ,pozostali jeszcze dalej . Wszystkie kierunki przypuszczalnych podejść były pod ogniem strzelców wyborowych .Czuwały też obsługi dwóch granatników Płamia – w przypadku wykrycia stanowiska Czeczena, zasypały by go ogniem – takiej broni w żaden sposób nie można lekceważyć. Wybuchy dziesiątków granatów kal.30mm zmuszą każdego do odwrotu ,nawet jeżeli ogień będzie nieprecyzyjny. Na piętrze budynku w głębi pomieszczenia czuwał zamaskowany strzelec z karabinem wyborowym W-94. Dla pocisków 12,7 mm przeszkody nie stanowi nawet najgrubsze drzewo, a dystans ognia – w porównaniu z SWD – wzrasta dwukrotnie.
Snajperzy przygotowali także „Łopuszki” – pułapki kilku typów . W mundury ubrano kukły przypominające żołnierzy . Dbałość o szczegóły ich wyposażenia była bardzo duża. „Kukły” paliły nawet papierosy, a jeden ze snajperów znajdujących się na bliższym stanowisku ogniowym zameldował , iż realizm ich jest prawie doskonały. Z celownika PSO-1 M2 o czterokrotnym powiększeniu już z 300m nie był w stanie wykryć pułapki . Dobrze że to nie na mnie polują – pomyślał . Na dachu i w oknach budynku przygotowano także lekko zamaskowane , pozorne stanowiska snajperskie. Może właśnie one zainteresują Czeczena i albo sprowokują go do oddania strzałów , albo przestraszą i zmuszą do rezygnacji . Starannie odtworzono czynności związane z porządkiem dnia obowiązującym na posterunku, tyle tylko , że ruchy , które mogły być zauważone z daleka , wykonywały przygotowane „kukły” , a nie ludzie.
Przygotowane zasadzki nie dały jednak żadnych rezultatów . Snajper nie pojawił się przez cały tydzień, stopniowo wycofywano więc zaangażowane siły i środki.Przyjęto założenie ,iż możliwe i wysoce prawdopodobna jest sytuacja ,gdy samotny snajper przemieszcza się najzwyczajniej na dość szerokim odcinku ,wracając w te same miejsca w nieregularnych odstępach czasu. Potwierdzeniem tej hipotezy mogły być straty , jakie od niedawna ponosił batalion dyslokowany ponad 40 km od posterunku . W ciągu miesiąca czterech żołnierzy zginęło od ran postrzałowych głowy , a schemat pracy strzelca – samotny strzał lub szybki dublet – był bardzo zbliżony. W rezultacie na posterunku pozostała jako wzmocnienie para snajperów i 6 doświadczonych żołnierzy z MSW. Prowadzili oni wzmożoną obserwację okolicy i co pewien czas podejmowali nocny rekonesans , odwiedzając miejsca ,skąd dwukrotnie skutecznie zaatakowano posterunek. Po kilkunastu dniach złudnej ciszy strzelec wyborowy odezwał się znowu . Tym razem wczesnym rankiem celne strzały oddano do samochodu ciężarowego ZIŁ, którym co pewien czas dostarczano zaopatrzenie . Szoferka została posiekana pociskami , kierowca odniósł ranę klatki piersiowej. Siedzący obok żołnierz zdołał uciec. Czeczen nie poprzestał tym razem na dwóch strzałach , lecz opróżnił cały magazynek SWD , wymienił go po czym kontynuował ostrzał. Z posterunku natychmiast odezwały się dwa kaemy PK i kilka „kałachów” . Dwaj snajperzy błyskawicznie namierzyli stanowisko strzelca; prowadził on ogień z bardzo daleka , z ponad 1000 metrów. Ich SWD zaczęły odgryzać się , wskazały też swoim dokładną pozycję celu. Wkrótce cały posterunek kipiał od wystrzałów z broni strzeleckiej, a dziesiątki tras pocisków smugowych zbiegały się na niewielkim wzniesieniu , przy gruzach samotnego ,małego domku . Na posterunku pozostałą groźna niespodzianka – zamaskowany granatnik Płamia i wkrótce jego charakterystyczne szczekanie zagłuszyło lekką broń . Granaty zaczęły wybuchać przy ruinach i było prawie pewne że przy tak silnym ogniu samotny snajper nie ma szans na odwrót .
Czeczen mimo huraganowego ostrzału ciągle odpowiadał pojedynczymi, jednak już niecelnymi strzałami i tego rosyjscy snajperzy nie mogli zrozumieć . Tak nie postępuje żaden wyszkolony strzelec wyborowy. Dawno powinien się wycofać , może to ktoś zupełnie inny , w każdym razie amator. Nie widzieli żadnej logiki w tej bezsensownej ,trwającej już parę minut strzelaninie. Granatnik i erkaemy szybko zdołały przydusić Czeczena do ziemi, ten przerwał ogień. Dowódca posterunku postanowił wykorzystać sytuację. Wkrótce w kierunku stanowiska samotnego strzelca biegiem ruszył patrol złożony z 4 żołnierzy MSW i dwóch ze stałej załogi .Rosyjscy snajperzy mieli osłaniać ich ogniem . Nad głowami biegnących biły ciągłym ogniem dwa kaemy ,10 kałaszy i ciężki granatnik.
Snajperzy nie rozumieli postępowania Czeczena i to ich zgubiło . Najpierw jednak zobaczyli śmierć swoich kolegów z patrolu. Całą 6ka biegnących została wprost rozstrzelana ,zanim pokonała odległość 50m. Zatrzymani w biegu przez śmierć , leżeli wokół siebie szerokim łukiem .Jeden rzucał się przez pewien czas po ziemi, ale po kilku sekundach i on zastygł w groteskowej pozie. Patrol został zlikwidowany w takim tempie, że nie było szans na żadną reakcję. Rosyjscy snajperzy wiedzieli już, iż to nie samotny, przyduszony ogniem strzelec zlikwidował ich kolegów .Dystans był zbyt duży . Nie widzieli jednak innych błysków wystrzałów i nie słyszeli nic oprócz kanonady granatnika i własnych erkaemów.
Pierwszy z rosyjskich snajperów poległ kilka sekund później od precyzyjnego strzału w głowę . Drugi miał więcej szczęścia. Pocisk skrzesał iskry na jego ciężkim hełmie typu SFERA , zrykoszetował i zadźwięczał złowrogo po betonie . Żołnierz zachwiał się od uderzenia i padł ogłuszony na ziemię. Miał wiele szczęścia , bowiem takie trafienie ,nawet gdy zostanie zatrzymane przez hełm , powoduje w najlepszym razie poważną kontuzję.
Jak przez mgłę widział śmierc kolejnych żołnierzy. Kule skosiły najpierw celowniczego granatnika, potem obu erkaemistów. Amunicyjny przejął tylce Płami , ale broń zakrztusiła się bezsilnie po krótkiej serii . Podczas wymiany bębna został trafiony w obojczyk i nie był już w stanie kontynuować ognia . Dowódca posterunku choć ranny ,wezwał pomoc.
Trzy BTRy i dwie ciężarówki z pododdziałem MSW przybyły na miejsce w pół godziny. Nim dotarły kontuzjowany rosyjski snajper miał czas żeby przeanalizować sytuację . Był prawie pewien że Czeczen nie działał sam i sprowokował ogień na siebie. Stąd daleki dystans strzelania gwarantujący mu względne bezpieczeństwo .
Wsparcie przybyło po kilkunastu minutach ,przeczesano cały teren. W odległości nie większej niż 150 m od posterunku znaleziono w starannie zamaskowanym siatką stanowisku ponad 40 charakterystycznych łusek kalibru 9x39 pochodzących z wytłumionego ,samopowtarzalnego karabiny WSS Wintorez (do 400m zasięgu,strzela się z połowy). Czeczeński snajper prowokował załogę posterunku , ostrzeliwując z daleka samochód z zaopatrzeniem . Podczas bezładnej wymiany ognia jego znajdujący się bardzo blisko towarzysz zlokalizował dokładnie wszystkie stanowiska ogniowe ,skupiając się na rosyjskich snajperach. Nie śpiesząc się , ze śmiesznego dystansu , zniszczył najpierw grupę szturmową. Musiał to zrobić , bowiem biegnący blisko jego stanowiska żołnierze mogli go przypadkowo wykryć .Następnie wyeliminował strzelców wyborowych przeciwnika . Potem metodycznie, jakby według instrukcji , trafiał żołnierzy z obsługi broni zespołowej . Zaczął od najgroźniejszego przeciwnika – celowniczego granatnika Płamia ,potem zlikwidował celowniczych PKM. Wycofał się gdy zabrakło celów lub amunicji . Być może uciszając broń zespołową ,stracił też osłonę swoich działań.
Rezultat :12 zabitych i 6 rannych kosztem około 70 naboi


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szuter dnia Pon 23:47, 20 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grabarz
Weteran RR



Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Sosnowiec- Zagórze

PostWysłany: Wto 21:14, 21 Kwi 2009    Temat postu:

Świetny artykuł

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xan1985
Weteran RR



Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: J-no Nowa/Sportowa

PostWysłany: Wto 21:21, 21 Kwi 2009    Temat postu:

Polecam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Militaria Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin